sobota, 28 sierpnia 2010

Wybaczcie!


Obiecałam, że napiszę nową notkę w niedzielę. No, wtedy bym tego nie zrobiła, ale na pewno znalazłabym czas w poniedziałek. Jednak mam wymówkę, więc sobie nie myślcie. Już tłumaczę. W sobotę wieczorem pożyczyłam moją ładowarkę do komórki i adaptor do australijskich gniazdek Maxowi z Austrii. Oczywiście zapomniał mi je oddać, a ja zapomniałam je od niego zabrać. Zorientowałam się dopiero w połowie drogi do domu. Na szczęście Max jest exchange studentem, który mieszka najbliżej mnie, ba, jedynym w mojej okolicy. W Aberdeen. Szybko obmyślilam genialny plan. Ana, moje druga host siostra, mieszka w Merriwie, ale chodzi do szkoły w Aberdeen. Max mieszka w Aberdeen, ale chodzi do szkoły w Muswellbrook. Gdy dotarłam do domu zadzwoniliśmy do host mamy Maxa, żeby następnego dnia zaniosła ładowarkę i adaptor do sekretariatu szkoły Any, a później Ana miała przywieźć je do Merriwy i wręczyć Di (moja host mama).

Tak się złożyło, że Max zapomniał zostawić na wierzchu moich rzeczy przed pójściem do szkoły w poniedziałek, a we wtorek też z jakiegoś powodu nie zanieśli ich do sekretariatu, w środę Ana miała małą stłuczkę samochodową i nie poszła do szkoły... Ktoś inny z Merriwy pojechał po to i przyniósł do sklepu Di. Jakaś pani, nawet jej nie kojarzę. Połowa miasta mi pomagała w odzyskaniu ładowarki! Bo do środy padł mi laptop i komórka, a aparat zdychał.

W środę cały wieczór zleciał na szkolnym koncercie, a w czwartek fitness i assessment z chemii, do tej pory nie skończyłam wszystkich wypracowań...

Ale zaraz, to miała być krótki tekst przeprosinowy! A dokładniej o tym tygodniu przeczytacie w kolejnych notkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz