wtorek, 29 czerwca 2010

Obóz pre-orientacyjny w Wielonku

Wybaczcie, że piszę z opóźnieniem, ale dopiero w wakacje znalazłam chwilę czasu na założenie tego bloga...
W dniach 11-13 czerwca 2010 r. odbył się obóz dla przyszłych wymieńców w Wielonku. Na zajęciach dowiedzieliśmy się wieeelu przydatnych rzeczy (np. że można uzbierać pieniądze na wycieczkę z Rotary chodząc od Rotarianina do Rotarianina z czapeczką na spotkaniu klubu :D).
Ale co najważniejsze - poznaliśmy siebie nawzajem - my wymieńcy, mogliśmy się wymienić zmartwieniami i radościami... Jednak najlepiej rozumie się z człowiekiem w tej samej sytuacji.;)
Pierwszego dnia, a właściwie wieczoru był ognisko. Podzieliliśmy się na grupy i np. my musieliśmy przedstawić bohatera narodowego Polski. Byliśmy pięknymi planetkami *Kopernik* dream team, w tej kategorii byliśmy najlepsi!xD
Następnego dnia mieliśmy szkolenie i warsztaty z inbounds z Polski (byli Alyse z Indiany i Michael z Texasu, Brianna z Kanady i Eduardo z Meksyku). Niewiele się dowiedziałam o Australii... A najlepsze jest to, że okazało się, że jako jedyna z Polski w tym roku jadę do krainy kangurów! Przynajmniej mnie zapamiętali ("A, no tak, Ty jedziesz do Australii!") Na szczęście obyło się bez paint ball'a. Za to był mecz siatkówki. Oczywiście z większością dziewczyn wiernie kibicowałyśmy. Wieczorem pojechaliśmy na kręgle, a w nocy znowu było ognisko. Ach, zapomniałam! Po meczu było jeszcze ognisko z Rotarianami.
kręgle!dzieło dziewczyn
Po nocnych zajęciach pałętałyśmy się po ośrodku, aż w końcu ludzie się zebrali i graliśmy w psychologa. Dobra gra!
W niedzielę rano to właściwie się zbieraliśmy, żegnaliśmy... Nie wiem co było dalej, bo wyjechałam pierwsza, z rodzicami.
W każdym razie wyjazd bardzo udany! I pouczający!
z Dominikiem (-> Meksyk) <3

Pozdrowienia dla wszystkich wymieńców z D2230!!!

niedziela, 27 czerwca 2010

Merriwa, host family, counselor i inne ważne informacje

Merriwa! Jest to małe miasteczko położone przy autostradzie Golden Highway, 273 km od Sydney, w połowie drogi między Newcastle, a Dubbo. Liczy sobie około 1 100 mieszkańców, którzy zajmują się głównie uprawą roli i hodowlą bydła oraz owiec... Jest tam muzeum butelek!:D

Moja szkoła, to Merriwa Central School. Będę chodziła do Year 11. Nic więcej nie wiem, przedmioty wybiorę sobie już na miejscu... A, mundurek! W poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki mam nosić kremową koszulę z krótkim rękawem, wełnianą spódnicę w kratę lub granatowe spodnie, granatowe podkolanówki i czarne buty, a w środy złote polo i royal pants z joggers, cokolwiek by to było. xD

Pierwszą host family, czyli rodziną goszczącą, są Dianne i Mark Inder. Mają trójkę dzieci - Jodez, w moim wieku oraz Stuart i Kirsty, którzy już wyprowadzili się z domu. Stuart ma malutką córeczkę, Claire! Jodez jest strasznie zwariowana, mamy stały kontakt przez facebook'a, co chwila ma nowe pomysły co będziemy robić... Jazda konna, wspinanie się na Sydney Harbour Bridge... Na pewno nie będę się nudzić! Ciekawe, na co mi pozwoli Rotary, bo np.wiza zakazuje sportów ekstremalnych, a jazda konna w moim przypadku naprawdę może być niebezpieczna!

od lewej: Kirsty, Mark, Dianne, Karlie (dziewczyna Stuarta), Stuart, Jodez

Inderowie mieszkają w posiadłości o pięknie brzmiącej nazwie Gwandalla. Mają duży ogród - Jodez twierdzi, że w większości tworzą go chwasty, ale Mark pochwalił się polami pszenicy i jęczmienia. Mają także bydło i owce. Ich dom okala weranda, a kuchnia jest wielka, gdyż każdy członek rodziny uwielbia gotować.

Pewnie wielu z was nie wie, kto to taki counselor. Otóż jest to osoba, która opiekuje się wymieńcem, bierze za niego odpowiedzialność. W każdej sprawie można się do takiego opiekuna zgłosić. Moim counselorem jest Helen Whale, dyrektorka szkoły podstawowej w Merriwie. Też mieszka na farmie. Będę tam mieszkać przez pierwsze dwa tygodnie. Jej mąż zajmuje się tą 4-hektarową posiadłością, a pomagają mu w tym psy i konie. Mają trójkę dorosłych synów. Najmłodszy niedawno skończył 18 lat, jest w ostatniej klasie high school z internatem w Sydney. Pewnie go spotkam w pierwszych dniach, bo będę lądować na Sydney Airport.

sobota, 26 czerwca 2010

Początek przygody

Witajcie!
Jak możecie przeczytać w moim profilu, mam na imię Agnieszka i mieszkam pod Warszawą. Wczoraj skończyłam pierwszą klasę o profilu biologiczno-chemicznym w VIII LO im. Władysława IV w Warszawie. W roku szkolnym 2010/2011 przeżywam przygodę swojego życia - wyjeżdżam na rok do Australii! Jest to wymiana z Rotary Youth Exchange.
Tak się złożyło, że jestem jedynym wymieńcem z Polski z RYE jadącym do Australii w tym roku... Ale po co narzekać? Na szczęście szybko złapałam kontakt z moją pierwszą host rodziną, w tym z host siostrą, która jest w moim wieku.
Szybko musiałam porzucić marzenia o roku spędzonym nad oceanem, bo okazało się, że wyjeżdżam na australijską wieś. Jednak po paru dniach, kiedy już przemyślałam sobie sytuację, stwierdziłam, że bardzo się cieszę, że będę mieszkać na farmie! Zawsze o tym marzyłam i teraz moje życzenie z dzieciństwa się spełnia. Naprawdę jestem zachwycona, nie szukajcie tu żadnej ironii!!!
Wyjazd na rok bez rodziców i innych krewnych, to poważna decyzja. Mój wylot zbliża się nieuchronnie, a ja coraz bardziej się boję... Równocześnie coraz bardziej nie mogę się doczekać. Wiem, że będą ciężkie momenty, może nawet będę chciała wrócić, ale jestem pewna, że więcej będzie tych pozytywnych chwil, no i dobrej zabawy.
Ten blog spełnia wiele funkcji. Przede wszystkim - ma być moim pamiętnikiem. Będzie również źródłem informacji dla osób zastanawiających się nad rokiem szkolnym za granicą, oraz oczywiście skarbnicą wiedzy dla mojej rodziny i przyjaciół w Polsce, którzy będą się głowić, co ja wyrabiam tam na drugim końcu świata! Dzięki niemu może też nie zapomnę polskiego języka...
Zapraszam do mojego życia jako exchange student!

PS Proszę o wyrozumiałość, szczególnie dorosłych czytających moje notki. To nie ma być szkolne wypracowanie, czy książka... Czytajcie to z dystansem. Jak już mówiłam, to tylko pamiętnik szesnastolatki!