niedziela, 27 marca 2011

WEEKEND - targ w domu opieki społecznej, wizyta w teatrze w Dubbo i 5.urodziny Jack'a

5-6/3/2011

W sobotę wstałam raniutko (nawet wcześniej niż do szkoły!), bo razem z Maree i Robertem musieliśmy być w mieście przed 8. W domu opieki społecznej odbywał się targ i Maree, jako członkini komitetu, pojechała tam do pomocy. Ja też pomagałam, przez 4 godziny stałam i sprzedawałam przy dwóch stoiskach – z ciastami i z przedmiotami robionymi ręcznie. Później przez 2 godziny siedziałyśmy z Maree i liczyłyśmy uzbierane pieniądze.


Stamtąd wróciliśmy do domu, ale ja już po pół godzinie musiałam wyjść, bo przyjechała po mnie Helen. Razem jechałyśmy do teatru w Dubbo – to takie dziewczyńskie wyjście, byłam ja, Helen, jej córka Ruth, szwagierka Helen, mama Helen i jeszcze jakaś znajoma. Moja pierwsza wizyta w australijskim teatrze! Sztuka miała tytuł „Tuesdays with Morrie“. Została napisana na podstawie książki o tym samym tytule, bardzo znanej, pewnie wiele z was o niej słyszało. To ulubiona książka Helen i Ruth, będę musiała ją kiedyś przeczytać. „Tuesdays with Morrie“ opowiada o niesamowitej przyjaźni między profesorem i jego byłym uczniem. Profesor, na łożu śmierci, przekazuje uczniowi ostatnią, lecz najważniejszą lekcję – lekcję jak żyć i jak umierać. Sztuka była naprawdę inspirująca, bardzo mi się podobała.

ja i Ruth, siostry blizniaczki :))

Noc z soboty na niedzielę spędziłyśmy u siostry Marka (Mark, to mąż Helen). W niedzielę wstałyśmy rano, żeby pójść na mszę do Kościoła. Ksiądz był świetny! Fajnie jest czasem pójść do innego Kościoła i posłuchać, co inni księża mają do powiedzenia. Potem odwiozłyśmy Ruth do domu i wróciłyśmy do Merriwy.

Helen wysadziła mnie u Katriny, mojej, hmmm... host szwagierki.:D Mój host bratanek obchodził swoje 5.urodziny. Cała impreza miała temat „traktor“. Wszyyystko było z zielono-żółtym traktorem, nawet balony. Okej, tort był inny. Tort był w kształcie ciężarówki!

1 komentarz: