środa, 23 marca 2011

Tłusty Czwartek


3/3/2011

...który przetłumaczyłam Australijczykom jako Fat Thursday. Nawet nie rozważyłam smażenia pączków, to za trudne. Za to postanowiłam zrobić faworki. Nie miałam na to czasu w środę, bo grałam touch footy o 19:45, a poza tym tej nocy spałam u Hook’ów w mieście.

W Tłusty Czwartek rano Leanne Hook poleciała do piekarni, żeby kupić mi coś słodkiego. Nie dałam rady zjeść wiele na śniadanie, stanęło tylko na ¼ vanilla slice, tutejszej kremówki. Resztę ciastek wzięłam do szkoły, żeby podzielić się ze wszystkimi w Room 5.

śniadanie w tłusty czwartek
Tak więc w czwartkowy wieczór zabrałam się za robienie faworków, razem z moją host, Maree. Miałyśmy sporo problemów, bo ciasto było o wiele zbyt suche, a korzystałam dokładnie z przepisu mojej babci... Trochę pokombinowałyśmy i musiałyśmy nawet wyrzucić połowę ciasta. W końcu jako-tako nam się udało, smakowały podobnie – tylko z australijskim akcentem, bo smażyłyśmy je na oleju z canoli. I były dość grube, bo nie mogłam rozwałkować ciasta, takie było twarde!

Maree pomogła mi usmażyć faworki
W piątek posypałam moje faworki cukrem pudrem i wzięłam je wszystkie do szkoły. Poczęstowałam nimi wszystkich na naszej godzinie wychowawczej (mamy ją w każdy piątek przed lekcjami). Tak naprawdę nikomu nie smakowały.:D To znaczy nie jestem pewna co do Jared‘a, bo albo chciał być dla mnie miły, albo mu bardzo smakowały, bo sam zjadł wszystkie i jeszcze wylizał cały papier z cukru pudru.:D

Na 4. lekcji w piątek przedstawiłam moją prezentację o Polsce mojemu rocznikowi. To był główny powód dlaczego tak chciałam przynieść do szkoły faworki. Prezentacja naprawdę im się podobała, wiele osób mi to później mówiło! Bardzo jestem z siebie zadowolona. Dużo się nauczyli o moim kraju, mojej szkole i o moim życiu, które tak bardzo się zmieniło 7 miesięcy temu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz