czwartek, 31 marca 2011

Round Robin Touch Comp.

13/3/2011


Wielkie święto touch football! Round Robin! Każda drużyna gra przeciw wszystkim innym drużynom! No dobra, trochę przesadziłam. Po pierwsze, zawody trwały tylko rano, a nie cały dzień (chociaż ja myślałam, że to będzie do wieczora). Po drugie, graliśmy tylko trzy mecze każda drużyna, więc nie każdy z każdym. Poza tym każdy mecz trwał tylko 20 minut, a nie 45 minut jak zwykle. I chwała Bogu, bo było ze 30OC i upał!

Zawody zaczynały się o 9 rano. Trochę się spóźniłam, po mszy w Kościele. Jak tylko przyszłam dowiedziałam się właśnie teraz moja drużīna zaczyna grać! Wyrobiłam się w ostatniej chwili. Grałyśmy przeciwko RSL Sociables, potem Sporties i Untouchables. Dobrze, że nie musiałyśmy grać z Dinamites, bo byśmy przegrały... A tak to wygrałyśmy wszystkie nasze mecze! Yay!



Gniecha w akcji

To była świetna zabawa.
A tak co do touch, to od razu wam powiem co się działo później. Ćśśśś, wcale nie wiecie że piszę tę notkę 30 marca... Nikomu nie mówcie! Nadrabiam zaległości. Otóż moja drużyna, Benchwarmers, dostała się do ćwierćfinałów – grałyśmy przeciw Untouchables. Emocje były wielkie, nerwy straszne. Niestety nie przeszłyśmy dalej (co teraz daje mi wolne popołudnie na pisanie dla Was notek :P). W ten piątek (1 kwietnia) odbędzie się wielki finał, a potem wręczenie medali i imprezka! Ach, i sponsor mojej drużyny pozwolił mi zachować moją koszulkę Benchwarmers na pamiątkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz