czwartek, 2 grudnia 2010

z Goulburn, przez Braidwood na wybrzeze!

Rano nie moglismy sie powstrzymac, znowu poszlismy do wielkiej owcy. Tuz obok jest sklep z wyrobami welnianymi i pamiatkami. Okazalo sie, ze mozna wejsc do srodka owcy i pojechac winda do jej oczu.:D Niestety byl remont... Co mozna remontowac w wielkiej betonowej owcy?!

A, i tu przypomniala mi sie smieszna sytuacja z wczoraj:
Probowalismy zaplanowac nastepny dzien. Nie bylismy pewni gdzie dojedziemy. Ana spytala Martina co robimy jutro, a on odpowiedzial:
 - Nothing is in concrete.
Na co Ana powiedziala:
 - Except for the giant merino*!

Potem wsiedlismy w samochod i wyruszylismy w strone wybrzeza. Po drodze, jak zwykle, mijalismy tylko jedno wieksze miasteczko. Akurat w porze lunchu (co za zbieg okolicznosci!). Byl to Braidwood. Zwiedzanie zaczelismy od starego cmentarza. Prawie wszystkie groby pochodzily z XIX wieku. Lunch zjedlismy w pubie. To miejsce mialo swoj klimat. Bez zadnego problemu wyobrazilam sobie siebie przychodzaca tam, zeby poczytac gazete i napic sie kawy...

Do Batemans Bay dojechalismy okolo 16:00. Dosc dlugo sie zastanawialismy, czy jechac dalej na poludnie, czy zostac tu na noc. Zdecydowalismy jechac dalej. Potem zmienilismy zdanie. Chcielismy zajsc do zoo (to glownie ptaszarnia), ale musielismy to odlozyc na jutro. O 11:30 mozna sobie robic zdjecia z wombatem i wezami! Mam nadzieje, ze uda nam sie zrobic. Wombacik. Podobno jest tam malutki wombat... Ach.

W Batemans Bay jest wybor: rzeka albo ocean. Bo to miasto jes polozone na estuarium rzeki Clyde. Nad brzegiem rzeki kupilismy fish&chips (ja mialam kalmary, ha). Zanim nasze rybki sie usmazyly, razem z Ellenor i Lesley poszlysmy nad wode i zobaczylismy kormorana, ktory nurkowal po kolacje!

Zeby zjesc posilek, pojechalismy na plaze. Surf Beach. Pogoda byla taka, jaka zwykle jest na wybrzezu Baltyku. Mamy zdjecia w kurtkach przeciwdeszczowych! Nie obylo sie bez uciekania przed falami.:D

Jest 22:35 i wlasnie skonczylysmy ogladac Vampires Suck. To pewnie dlatego mamy takie dobre humory i ciagle sie ze wszystkiego smiejemy. Ana, Ellenor i ja. Wczesniej ogladalysmy the Last Song. Chyba powinnysmy pojsc spac... Ale dziewczyny mi powiedzialy, ze jak spiewam, to nie mam polskiego akcentu!!! That is so cool.


*merino to rodzaj owcy, pochodzacy z Hiszpanii

2 komentarze:

  1. wstaw zdjecie owcy! wtedy na pewno ktos Ci podpowie, co mozna w jej wnetrznosciach remontowac:P

    OdpowiedzUsuń
  2. A my na Lance widzialiśmy jeżozwierza! http://pl.wikipedia.org/wiki/Jeżozwierz Wielgachny! Sięgał mi pasa!

    OdpowiedzUsuń