poniedziałek, 20 grudnia 2010

Kawałek Polski w moim australijskim domu

W poniedziałek przyszło to, na co długo i niecierpliwie czekałam. Paczka od rodziców!!! Wiedziałam dokładnie, co w niej znajdę, ale to wcale nie zmniejszyło mojej wielkiej radości. W środku było sporo świątecznych dekoracji, opłatek, parę polskich rzeczy na prezenty... Trzy książki dla mnie (Tata martwi się, że zaczytuję się powieściami!), w tym tomik wierszy Szymborskiej (tego się nie spodziewałam! Dziękuję, Tato! to już drugi tomik do kolekcji)... Mój stary telefon, który, jak się okazało, też ma simlocka!!! (można nerwicy dostać z tymi komórkami)...


Na samym szczycie leżała kartka świąteczna. Będę musiała ją jeszcze raz przeczytać, bo za pierwszym razem bardzo się wzruszyłam i moje oczy zapełniły się łzami, przez co trudno było rozczytać słowa. A charakter pisma mojego Taty wcale nie pomaga, hahaha.

Dostałam od rodziców piękne kolczyki z zielonym bursztynem, w kolorze moich oczu.

Dziękuję Mamo, Tato! I Tomku, szczególnie za Twoją polską koszulkę. Od razu ją założyłam!



Tak jak napisałam na Facebook’u,
There’s nothing more exciting than receiving a parcel from your parents while you’re on the other side of the world!

2 komentarze:

  1. Bardzo miło.
    Wesołych Świąt!!! te będą inne , ale mam nadzieje ,że równie wspaniałe ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym teraz tam być. taka drobna odmiana.. :)

    OdpowiedzUsuń