poniedziałek, 27 grudnia 2010

Aussie Xmas

Nie napisałam tego w żadnej notce, ale w głębi serca życzyłam Wam wszystkim 
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA! 
Musieliście mieć tam pięknie z takim ogromem śniegu.

Moje święta były spokojne, możnaby je określić adekwatnym australijskim przymiotnikiem – laid-back. Okazało się, że polskie tradycje świąteczne są wyraźniejsze niż australijskie, więc nie wytrzymałabym bez opowiadania im o wszystkim!

Świąteczny nastrój (nie licząc śpiewania kolęd w poprzednią niedzielę) naprawdę naszedł mnie we wtorek. Razem z Aną poszłyśmy na spotkanie Rotary. Wcześniej im się zapowiedziałam, że chciałabym zrobić speech’a o polskich Świętach. Opowiedziałam im o tym, że główne świętowanie w Polsce wypada w Wigilię Bożego Narodzenia, o 12 potrawach, sianku pod obrusem, miejscu przy stole dla niespodziewanego gościa, dzieleniu się opłatkiem, pasterce i kolędowaniu... Wszyscy byli zachwyceni. Podarowałam im piękną ceramiczną bombkę, która przyszła w paczce od rodziców.
Na koniec przeczytałam im list od moich rodziców (sama go musiałam przetłumaczyć na angielski) o tym, jak bardzo się cieszą z mojego szczęścia w Merriwie, że zapraszają ich wszystkich do Polski... Powiedzieli, że wpadną za tydzień.:D Nie zdziwcie się, jeśli nasz zielonkowski dom stanie się pewnego rodzaju hotelem dla tych wszystkich obcokrajowców-przyjaciół.

Tuż przed zakończeniem spotkania, Rotarianie bardzo mnie zaskoczyli. Dostałam od nich prezent gwiazdkowo-urodzinowy i kartkę świąteczną!!! Tak miło mi się zrobiło. Nigdy bym się nie spodziewała! W papierze ze świętymi Mikołajami były przepiękne kolczyki z czarnym opalem (który tak naprawdę ma niebieski kolor) i mała książeczka o Lightning Ridge, czyli mieście, w którym wydobywa się ten rodzaj opalu. Czarny opal można znaleźć tylko w Australii! Oni są wspaniali.

Całą środę Ana, Martin i ja spędziliśmy w samochodzie. Mieliśmy do zrobienia wielkie zakupy świąteczne i też przywieźliśmy Nanę do domu. To był długi dzień i wróciliśmy do domu późnym wieczorem, zmęczeni.

Tak jak powiedziałam, w naszym domu, w ramach drzewka bożonarodzeniowego, stanęła ogromna pachnąca gałąź drzewa eukaliptusowego.

prezenty pod eukaliptusem

W czwartek również nie było spania do południa, bo było dużo do roboty w kuchni! Ja postanowiłam zrobić makowce i ruskie pierogi, jako polski akcent na naszym świątecznym stole. Robienie makowce jest bardzo pracochłonne. I pełne nerwów. Pierwszy raz robiłam go sama, a też nie za bardzo się przyglądałam, gdy Mama piekła makowce w domu. Więc było trochę improwizowania. Masę makową przygotowaliśmy do pewnego stopnia i zostawiliśmy ją w lodówce, żeby dokończyć w wigilijny poranek.

Ana i ja umówiłyśmy się z Helen, że wpadniemy o 16:00, by pomóc jej w dekorowaniu jej drzewka bożonarodzeniowego. W jej przypadku była to sztuczna choinka. Też wyglądała ładnie. Jednak najlepszy był pomysł Helen, by przystroić bieżnię tak, by udawała sanie św.Mikołaja... Hahaha! Po prostu nie chciało się jej przestawiać.:D Ale pomysł, przyznacie, genialny. Zaraz zobaczycie zdjęcie.

choinka Helen i sanie św.Mikołaja
W sobotę pojawił się tam sam św.Mikołaj!










Gdy spytałam się Ellenor jak w Australii obchodzi się Wigilię, powiedziała mi, że każdy idzie wcześnie spać, żeby św.Mikołaj mógł szybciej przyjść. Więc musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.

Zanim skończyliśmy makowca, zrobiliśmy pierogi. Tu też było trochę improwizowania. Wszyscy mi bardzo pomogli, szczególnie Lesley, która sama zrobiła biały ser! Stałam w kuchni cały dzień, rozporządzając, no i robiąc 80% pracy sama. Teraz lepiej rozumiem co czuje moja Mama, która ma jeszcze więcej potraw do przygotowania i to dla większej liczby osób. Mamo, w przyszłym roku bardziej Ci pomogę! Byłam totalnie zmordowana. Na 18:00 poszliśmy do Kościoła. A to akurat był czas, by włożyć makowce do piekarnika. Mieliśmy długą dyskusję jak to zorganizować, w końcu się udało. Tylko makowce się trochę przypiekły. Wyszły trzy (według pierwszego planu miały być dwa), w tym jeden gigantomantyczny!!!

ja w trakcie przygotowywania ciasta na pierogi
mój gigantomantyczny makowiec
ładny?:)











W Kościele dostąpił mnie zaszczyt zaniesienia Jezuska do szopki przy ołtarzu podczas śpiewania Gloria (Chwała na Wysokości). Parę osób mi powiedziało „You did a good job“.:D Pierwszy raz na mszy mieliśmy żywe instrumenty – Katherina grała na na skrzypcach, a jej brat James – na organach. Po mszy James uczył mnie grać angielskie kolędy na organach!

Wieczorem szybko zastawiliśmy stół. Gdy był gotowy, przeczytałam po polsku fragment Ewangelii wg św.Mateusza o narodzeniu Chrystusa, a za mną Ana przeczytała to samo po angielsku. Nadszedł czas na dzielenie się opłatkiem. Wszystkim ta tradycja bardzo się podobała. Nawet nie wiedziałam, że robi się to tylko w Polsce! Musiałam im obiecać, że w przyszłym roku przyślę im opłatek pocztą. Kolacja była oczywiście bezmięsna. W sumie nie byliśmy bardzo głodni, więc zjedliśmy pierogi z sałatką. Nie siedzieliśmy długo, bo wiecie dlaczego...

opłatek na zastawionym stole
moje ruskie pierogi pięknie prezentują się na stole










W Boże Narodzenie zerwałam się rano, o 6:40 (co wcale nie pomogło mojemu zmęczeniu), żeby zobaczyć na skype’ie moją całą rodzinkę, która zebrała się na wigilijną kolację. Tak miło było z nimi wszystkimi porozmawiać! W pewnym momencie mój Tata sięgnął po gitarę i zaśpiewaliśmy trzy polskie kolędy!

ja na skype'ie z rodzinką
Prezenty mogliśmy otwierać od 8:00 (Martin parę lat temu ustanowił tę zasadę, bo dziewczyny zwykle zrywały się przed 6, a Martin nie lubi wstawać rano :D). Nie spodziewałam się, że dostanę tyle prezentów!!! Musiałam być bardzo grzeczna calutki rok.:)

Głównym bożonarodzeniowym posiłkiem miał być lunch. O 13:00 wszyscy siedzieliśmy przed telewizorem, zasypiając. Lesley więc zarządziła godzinną drzemkę. Wyszło na to, że mieliśmy afternoon nap przed lunchem!

O 14:30 w końcu zasiedliśmy do stołu. Tym razem jedliśmy australijskie potrawy. Chociaż tak naprawdę oni nie mają żadnych tradycji jedzeniowych. To znaczy są tradycje, które przywędrowały z Wysp Brytyjskich – indyk, świąteczny pudding... Wszystko gorące i wymagające spędzenia dużo czasu w kuchni. A tu na lądzie Down Under w Boże Narodzenie zwykle jest 45 0C albo i ponad to! Dlatego od jakichś dwóch lat ludzie zaczęli przyrządzać lunch na zimno, owoce morza... W naszym jadłospisie znalazły się: chłodnik brzoskwiniowo-pomidorowy, zimne wędliny i sałatki. Wszystko pyszne.

brzoskwiniowo-pomidorowy chłodnik
bożonarodzeniowy lunch










Po posiłku usiedliśmy przy eukaliptusie i ja razem z Aną zaczęłyśmy śpiewać kolędy – angielskie i australijskie. Wstawię Wam parę tekstów australijskich kolęd, to będziecie mogli sobie pośpiewać. Większość z Was będzie znała melodie. Utknęłyśmy w australijskiej wersji „Twelve Days of Christmas“ w 12.zwrotce, bo śpiewałyśmy szybko i języki nam się poplątały. Udało się za 6.razem! „Six sharks a-surfing“ nie jest takie proste. Potem przyszła Lesley i zaczęła się wygłupiać, więc skończyło się na tym, że zaśpiewałyśmy „Mary’s Boy Child“ w rytmie reggae, rapu, rock’a i chipmunks (te wiewiórki, jak z Kaczora Donalda). Hahahaha. Świetnie się bawiłyśmy.:D Martina bolała głowa, więc zamknął się w pokoju. Biedny.

W niedzielę znów nie miałam szans na wyspanie się, bo msza w Kościele była o 8:00. Ale to mój wybór żeby iść, więc nie narzekam.:) Po mszy pomogłam Martinowi w liczeniu ofiar pieniężnych, bo akurat była jego kolejka.

Przed południem przyjechała do nas Amanda z Gypsy, jej labradorem. Amanda miała na szyi naszyjnk ze sztucznych kwiatów i przywiozła też ukulele. To była taka mniejsza wersja planowanej imprezy urodzinowej dla Lesley o temacie „Cook Islands“ (Ellenor, Lesley i Amanda były na Wyspach Cook’a rok temu). Pamiętacie Amandę? Pisałam o niej w jednej z notek o Newcastle i wstawiłam jej zdjęcie gdy była przebrana jako Avatar. Z nią nigdy nie da się nudzić!

Po lunchu Ana podwiozła mnie do Helen i została tam ze mną dwie godzinki. Ja zostałam aż do dzisiaj, czyli do poniedziałku. Helen gościła u siebie całą rodzinę ze strony Marka, jej męża, i zaprosiła mnie na jedną noc. Było 30 osób. Nie wiedziałam, że członkowie rodziny mogą się tak świetnie bawić w swoim towarzystwie! Ogólnie w tę noc przyrządzali cocktaile, więc było wesoło. Ja dostałam mocktails, czyli bezalkoholowe koktajle.:P Wszyscy bardzo ciepło mnie przyjęli, czułam się niemal jak członek ich rodziny. Razem z innymi młodszymi spałam na podłodze w stodole-garażu (the shed), w czymś co tu się nazywa „swag“ (śpiwór z materacem w środku). Nowe australijskie doświadczenie.:) Poszliśmy późno spać (niektórzy dopiero o 4 rano, ja ok.1...), więc moje zmęczenie tylko się nagromadziło. Świetnie się bawiłam!!! Naprawdę, tam było tak miło i śmiesznie. Wszyscy wyluzowani. Jak to Australijczycy. Dzisiaj większość poranka spędziłam oglądając mecz krykieta Anglia - Australia. Mam nadzieję napisać Wam notkę o krykiecie w (dalekiej) przyszłości... Po lunchu Helen odwiozła mnie do domu. Gdy rozmawiała razem z Nixonami, ja prawie przysnęłam na kanapie...

tak spaliśmy w garażu

Tak jak obiecałam, wstawiam teksty dwóch australijskich kolęd:
Miłego śpiewania! 


Aussie Jingle Bells

Dashing through the bush
In a rusty Holden Ute
Kicking up the dust
Esky in the boot
Kelpie by my side
Singing Christmas songs
It's summer time and I am in
My singlet, shorts & thongs

CHORUS:

OH, JINGLE BELLS, JINGLE BELLS
JINGLE ALL THE WAY
CHRISTMAS IN AUSTRALIA
ON A SCORCHING SUMMER'S DAY
(hey!)
JINGLE BELLS, JINGLE BELLS

CHRISTMAS TIME IS BEAUT

OH WHAT FUN IT IS TO RIDE
IN A RUSTY HOLDEN UTE

Engine's getting hot

Dodge the kangaroos

Swaggy climbs aboard

He is welcome too

All the family is there

Sitting by the pool
Christmas day, the Aussie way

By the barbecue!

CHORUS

Come the afternoon

Grandpa has a doze

The kids and uncle Bruce

Are swimming in their clothes

The time comes round to go

We take a family snap

Then pack the car and all shoot through

Before the washing up

CHORUS

The 12-Days of Christmas – the Aussie version

On the first day of Christmas, my true love sent to me
A kookaburra in a gum tree

On the second day of Christmas,  my true love sent to me 

Two snakes on skis, and a kookaburra in a gum tree

Three wet galahs … 

Four lyrebirds … 

Five kangaroos … 

Six sharks a – surfing … 

Seven emus laying … 

Eight dingos dancing … 

Nine crocs a – snoozing … 

Ten wombats washing … 

Eleven lizards leaping … 


On the twelfth day of Christmas, my true love sent to me 

Twelve possums playing, Eleven lizards leaping, 
Ten wombats washing, Nine crocs a – snoozing, Eight dingos dancing, Seven emus laying, 
Six sharks a – surfing, Five kangaroos, 
Four lyrebirds, Three wet galahs, 
Two snakes on skis, And a kookaburra in a gum tree.


Święta, Święta i po Świętach!!!

A to oznacza, że zbliża się Sylwester!!!!!!!!!!

8 komentarzy:

  1. laaaa:D prezenty pod eukaliptusem:D

    OdpowiedzUsuń
  2. makowiec książkowy!:D tylko szkoda, że kucharka, która robi ciasto, jest troszkę smutna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie roznice:D tak sliczny ten makowiec hahahah
    fajne te swieta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Albert, nie smutna, ale zmęczona

    A za bożonarodzeniowym eukaliptusem będę tęsknić w przyszłym roku!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello Gniecha
    Thank you so much for visiting my blog. I am so pleased that it gives you another window onto life in this part of Australia. And fancy you going to Redhead Beach. Dip your toes into the ocean for me.

    I will tell you of a great coincidence. From the ages of 8 to 18 I grew up in Denman and went to High School in Muswellbrook. An uncle of mine, Brian Selby, used to be Mayor of Merriwa. It is a very small world.

    Have a nice New Year and a wonderful 2011

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  6. Such a coincidence, wow! Wherever I go, I meet someone from Merriwa. And I've heard it happens all around the world. Merriwa is just the centre of the universe.:)

    It was very nice hearing from you. I love all of your photos.
    Happy New Year to you, too.

    Aggie (it's my Aussie nickname)

    OdpowiedzUsuń
  7. Następnym razem ma być uśmiechnięta! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Very interesting, seeing your Aussie Christmas.
    Sydney - City and Suburbs

    OdpowiedzUsuń