piątek, 17 grudnia 2010

Ostatnie trzy dni szkoły

Moje ostatnie dni w Merriwa Central School tego roku były kompletnie od siebie różne. Gdybym miała określić każdy z nich jednym słowem, wyglądałoby to tak:

Poniedziałek – dezorientacja
Wtorek – samotność
Środa – zabawa

Dezorientacja
W poniedziałek mało nie spóźniłam się do szkoły. A w poniedziałki nie należy się spóźniać, bo o 8:55 jest apel dla wszystkich uczniów! No, ale przyszłam w czasie. Z całego mojego rocznika były tylko cztery osoby. Na apelu nauczyciele zaczęli opowiadać, co będzie się działo przez te ostatnie trzy dni. Było tego tyle, że nie mogłam się połapać cały poranek! W dodatku Leanne i Zoey namieszały mi w głowie jeszcze bardziej niespodzianką dla p.Moore.

Po wakacjach z naszej szkoły odchodzi paru nauczycieli. Trochę mi smutno, bo akurat tych bardzo lubiłam. I to w większości ta młodsza część kadry. Miss Moore uczyła mnie SLR i PD/H/PE. Mr Perkins uczy matmy standardowej (ja nie mam tego przedmiotu), ale był z nami na wycieczce w Sydney. Miss Wheatley uczy sztuki młodsze roczniki, a chodziła też z nami na basen... Miss Harding była na zastępstwie nauczycielką agrokultury. Zawsze miło było z nią pogadać na przerwach.

Tak więc Leanne, Zoey i Jared zorganizowali dla Miss Moore imprezę-niespodziankę. Jared odwrócił jej uwagę, a my z Leanne pobiegłyśmy przez szkolne podwórko dla auli... hahaha. Było dużo słodyczy, tort, balony i wielki napis „Good Luck Miss Moore!“. Nauczycielka bardzo się ucieszyła. Nie pytajcie jak, ale skończyło się na tym, że wszyscy byliśmy umazani markerem z napisów na balonach...

Samotność
Tak. Tego dnia zorientowałam się, że ciągle nie znalazłam swojego miejsca w tej społeczności szkolnej. Nie mogę znaleźć wspólnych tematów do rozmowy z tymi ludźmi... Zazwyczaj nawet lepiej mi się rozmawia z nauczycielami. I od przerw wolę lekcje, bo wtedy coś się dzieje, no i wiem co robić. Na przerwach zwykle siedzę i obserwuję/słucham innych, bo nie mam pojęcia co z sobą zrobić.

Po przerwie na lunch prawie cała szkoła poszła do School of Arts na próbę presentation night. Ja nie musiałam tam iść, więc zostałam z kilkoma innymi uczniami w szkole. Mieliśmy być w bibliotece i oglądać film. Dlatego spytałam się p.Johnstona, czy mogłabym po prostu pójść do domu. Zgodził się, co mnie ucieszyło. I tak nie powinno być! Bo naprawdę o wiele milej spędza mi się czas w domu, z moimi hosts i dwiema sis, Aną i Ellenor. Od razu o wszystkich moich problemach powiedziałam Lesley i Anie. Dziewczyny mi pomogły, bardzo doceniam ich wsparcie. Najlepsze słowa usłyszałam od Lesley, która mi opowiedziała jak to z nią było na jej rotariańskiej wymianie, wiele lat temu w Danii. Czuła dokładnie to samo... Dzięki temu poczułam się mniej samotnie i powróciła do mnie nadzieja.

Wieczorem odbywała się presentation night, czyli coś jak nasze oficjalne zakończenie roku szkolnego, z nagrodami dla zasłużonych uczniów. Pojechałam tam razem z Aną. Absolutnie kocham posiadanie siostry w moim wieku z prawem jazdy, hahaha! W sumie myślałam, że będzie ciekawiej, że po całym wydarzeniu wszyscy się zbiorą i będziemy gadać i robić głupie zdjęcia. No, ale i tak było fajnie zobaczyć presentation night. Gość specjalny był genialny! Bardzo interesująco opowiadał. To był absolwent Merriwa Central sprzed kilku lat, który teraz jest dziennikarzem w radiu.

Jedyną osobą, z którą udało mi się spędzić chwilkę czasu po całym wydarzeniu, była Zoi z Yr 9. Kocham Zoi!<3 Onajest tą osobą, która się nadaje na dobrą koleżankę. W przyszłym roku Zoi bierze udział w krótkoterminowej wymianie z Nową Zelandią. Będziemy mieli w szkole Kiwi. To będzie ekstra.:D

ja i Zoi i jej nagrody

Hahaha. Jak wracałayśmy, w radiu leciała nowa wersja „I had the time of my life“ Black Eyed Peas. Od paru dni chodziła mi po głowie ta piosenka, więc pogłośniłyśmy i otworzyłyśmy okno. Zimny łokieć i te sprawy. Uwielbiam wygłupiać się z Aną.:DD No co?... My tylko odstraszałyśmy kangury.

Hahahahahhaha.

Zabawa. GOOD FUN.
To był dzień, który dobrze mnie nastroił na wakacje i, co ważniejsze, na następny rok szkolny. Uczniowie, którzy przez cały rok nie dostali różowej karteczki (odpowiednik naszej uwagi), byli zaproszeni na imprezę nad basenem. Pool party, yay!

Od rana byłam w dobrym nastroju (zapamiętać: basenowe imprezy dobrze nastrajają człowieka). I WCALE nie czułam się samotna, ku mojemu zdziwieniu, Zoi sama do mnie podeszła i w sumie spędziłyśmy cały dzień razem. A, że każdy lubi Zoi, ciągle działo się coś ciekawego i poznałam lepiej parę osób. Mimo że byłam najstarsza z towarzystwa. Młodsze roczniki są fajniejsze.:P

ja, Daniel i Zoi
splush.



Will i Pat grają w KRYKIETA

chłopaki
profesjonaliści ;)











A, i pierwszy raz w życiu skoczyłam do basenu na „bombę“!!!

Zamówiliśmy lunch w piekarni (cheese&bacon pie, yumm), zjedliśmy go na placu zabaw i o 12:30 wróciliśmy do szkoły. Nadszedł czas na oglądanie filmu w bibliotece. Obejrzeliśmy starego „Karate Kid“. Film mi się podobał! Najciekawsze było przyglądanie się ich ubraniom, których nikt by nie założył w XXI wieku, hahaha. A główny aktor był uroczy.:P

Gdy wyszłam ze szkoły, odebrałam smsa od Any. Ana była na basenie ze swoją koleżanką, Killie, której nie znałam. Poszłam do nich. Killie okazała się naprawdę miła! Czyli to był drugi raz, jak poszłam na basen tego dnia. Przeszłyśmy się „na miasto“ (czyt. główną ulicę), żeby coś zjeść przed 6:00.

A czemu przed 6:00? O 6:00 zaczynała się impreza nad basenem! Tak, druga z rzędu. Tym razem zorganizowana przez Youth Centre w Merriwie, dla młodzieży w wieku 12-17. Więc pływanie w basenie, number 3. Były tam takie ogromne czarne dmuchane koła. I mniejsze, kolorowe. Więc było mnóstwo zabawy! Zostałyśmy na basenie do 20:45.

Później razem z Aną odwiozłyśmy Killie i jej siostrzeńca do domu. Bardzo chciałyśmy to zrobić, bo Killie ma dwa maleńkie kociaki! Były takie słodkie, że och. Był też mały biały piesek i dwa dorosłe koty. I rudowłosy czterolatek, który mnie kopał i rzucał we mnie małymi przedmiotami, a potem stał w korytarzu i piszczał w niebogłosy, bez powodu. Może i dobrze, że nie mam młodszego rodzeństwa.

I tak zakończyły się trzy ostatnie dni Term 4, School Year 2010.

A teraz... W A K A C J E  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

summer time is finally here now

2 komentarze: