Ale od parunastu dni nie tylko rolnicy przejmują się deszczową pogodą. Od tamtej pory zaczęło to dotyczyć również mieszczanów. Wiele miast znalazło się pod wodą, w tym Dubbo, w którym jest dwóch wymieńców: Owen z Kanady i Marcell z Węgier; Tumut, w którym nocowaliśmy czwartkowej nocy, zastanawiano się nad ewakuacją Cassilis (tuż obok Merriwy, do mojej szkoły chodzi kilkanaście osób stamtąd), na początku tygodnia rozmawiałam z Eli’em i jego siostrą Ayesha’ą, którzy nie poszli do szkoły, bo szkolny autobus nie mógł do nich dojechać...
Wczoraj dojechaliśmy do Wellington. Specjalnie nie zatrzymaliśmy się we wcześniejszym mieście, żeby dziś z samego rana zwiedzić jaskinie i jechać prosto do domu. A dlaczego znowu jaskinie? Te nie są byle jakie! W jaskiniach w Wellington znaleziono cały szkielet prehistorycznego torbacza, diprodotonus australis, który wygląda jak dwumetrowy wombat... Lesley nazywa go „giant-kilo-men-eating-wombat“.
Diprodotona nie zobaczyliśmy. Całe jaskinie znalazły się pod wodą. Poszliśmy za to na spacer ścieżką Fossil Track i do kolejnego japońskiego ogrodu (jeden zwiedziliśmy też wczoraj).
jakie zmiany na blogu! ale ladnie:D tak wyglada znacznie lepiej
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci się podoba!
OdpowiedzUsuń