środa, 22 września 2010

Ostatnie dni Term 3


Ten tydzień wyznacza koniec 3.semestru (i początek dwutygodniowej przerwy wiosennej). Na niektórych lekcjach delikatnie zaczynamy nowe tematy, na wszystkich omawiamy egzaminy. PD/Health/PE napisałam na 51% (super!). Historię starożytną... (jeszcze nie przestałam się z tego cieszyć) - na 89%!!! Musiałam odpowiedzieć tylko na połowę pytań, bo reszta dotyczyła tematów sprzed mojego przjazdu. Marchy (nauczyciel historii) był ze mnie taki dumny! Biologię pisałam całą, dokładnie taki sam egzamin jak reszta uczniów i dostałam 65%!!!!!!!! Czyż to nie niesamowite?! Lepszy wynik miał tylko Jared – 67%, a reszta grupy nie zdała... Jak to powiedział Dylan, Aggie’s come and has beaten everyone.:D
nudy podczas study class;
w Australii też grają w speed'a!
ktoś nie złapał piłki...:D
Dylan i Jodie
Wraz z początkiem następnego semestru będę już w Year 12.Czeka nas kilka przywilejów (m.in. wychodzenie ze szkoły w trakcie lunchu albo study class bez notki od rodzica), Room 5 (a tam lodówka, mikrofalówka i toster!) oraz zaprojektowane przez nas szkolne bluzy z imieniem.

W poniedziałek zrobiłam parę zdjęć w szkolnym autobusie – Cullingral. Mojej koleżance Becky bardzo się spodobało pozowanie do zdjęć. Becky jest moją małą nauczycielką, często gram z nią w „I spy with my little eye something beginning with...“, co ja widzę jako świetną naukę słówek, a przy tym mamy dużo śmiechu. Szkoda, że mamy ograniczoną ilość słów – za oknem trudno dostrzec coś poza canolą, owcami i krową, tylko czasem jakiś dom się przewinie, ale trzeba szybko krzyczeć.:D
Po lekcjach zrobiłam jobs – nakarmiłam psy, koty i zamknęłam kury w kurniku, potem coś przekąsiłam i poleciałam do stodoły pomagać Markowi i Stuartowi (brat Jodie) w oznaczaniu owieczek. Moja praca polegała na nakładaniu takich małych zielonych gumeczek na narzędzia oraz tych kolorowych znaczków, które się przyczepia do owczych uszu.

Becky i Kate










Dzisiaj po raz ostatni poszliśmy grać w tenisa. Było ok. 270C, a słońce tak intensywne, że myślałam, że nie dam rady grać. Na szczęście na kortach wiał lekki wiaterek i było bardzo przyjemnie. Za 2 tygodnie otwierają miejski basen, więc zapisałam się na pływanie w środowe poranki. Cieszę się, że Ilaj (ciągle nie umiem zapisać jego imienia) i Pat też będą chodzić na basen, dziś było z nimi tak wesoło jak graliśmy w tenisa!xD Muszę się pochwalić, że całkiem nieźle mi szło! To na pewno dzięki wczorajszym ćwiczeniom na fitnessie, Morris nas wymęczyła podnoszeniem ciężarków i pompkami...

Przed obiadem poleciałyśmy z Jode zobaczyć małe owieczki. Mają tylko dwa dni! Są taaakie urocze.

słodziaki! spójrzcie też na niebo...
ach. muszę tylko popracować nad trzymaniem aparatu prosto


Jutro Jodie kończy szkołę! Chyba żadna z nas nie może w to uwierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz