niedziela, 5 września 2010

Dzień Ojca


Dzisiaj był Dzień Ojca. Właściwie to nie wiem, czy w Polsce Dzień Ojca był tego samego dnia. Na pewno tutaj się go bardziej obchodzi. Dałam Markowi jego zdjęcie ze mną i pierwszym kawałkiem polskiej szarlotki, który zjadł w życiu.:D Markowi Whale (mężowi Helen) też przygotowałam zdjęcie (jak sadzimy drzewo), ale jeszcze nie miałam okazji mu go dać. Dla mojego Taty w Polsce nagrałam wideo, które mu zaraz wyślę.

Na śniadanie usmażyliśmy naleśniki. Albo raczej pancakes. Bo to nie były nasze chude crepes, tylko takie grubaśne i słodkie. Próbowałam je jeść ze wszystkim, z czym się dało. Na koniec wydałam werdykt: najlepsze z masłem i syropem klonowym.

smażymy pancakes w piżamkach














Po pancakes zrobiłam ciasto na szarlotkę, które do tej pory leży w lodówce. Po południu upiekłam sernik królewski. Wygląda tak, jak zrobiony przez mamę w domu! Jestem naprawdę dumna. Te wszystkie wypieki są na wtorek, na spotkanie Rotary. 7 września mam swoją prezentację o Polsce, więc postanowiłam przynieść nasze domowe ciasta. Każdą wolną chwilę dzisiejszego dnia poświęciłam polskiej historii 1815-2004. Biorąc pod uwagę moją niechęć do historii, naprawdę zaskoczył mnie fakt, że zafascynowały mnie te dzieje. Byłam taka dumna z naszego narodu.

Około 11 odwiedził nas Stuart (brat Jodie) z Karlie i ich córeczką Claire. Spędziliśmy razem prawie cały dzień.

Wszystkiego najlepszego Tato, bardzo Cię kocham, trzymaj się tam w Polsce!

PS Jutro gram w nogę w Dunedoo, jako członek naszej szkolnej drużyny, uwierzycie? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz