poniedziałek, 31 stycznia 2011

Welcome to School Year 2011!

AAAAAAAAAAAAAAAAAA! POCZĄTEK ROKU SZKOLNEGO! I TO W STYCZNIU!!!

No dobra, tak naprawdę, to nie panikowałam, ale się cieszyłam. Dlatego, że pewnie jestem nerdem. Albo po prostu chodzenie do szkoły na drugim końcu świata jest arcyciekawe.:)

Dzień zaczęliśmy od apelu na szkolnym podwórku, a po krótkim wstępie przenieśliśmy się do auli. Były przemówienia dyrektora, wicedyrektora oraz nauczycieli odpowiedzialnych za każdą grupę przedmiotów. Zostaliśmy przedstawieni nowym nabytkom – w tym roku do naszej szkoły doszło 6 nowych nauczycieli! Prawie każdy z nich jest młody -> szkoła bardzo się cieszy.

Później mieliśmy godziny wychowawcze. Tam dostaliśmy nasze dzienniki ucznia i jakieś dokumenty do podpisania przez opiekunów. W piątek jest Swimming Carnival i dowiedziałam się, że szkoła jest podzielona na cztery domy (grupy) – ja trafiłam do Lawson, najlepszy dom!!! Oczywiście.:D

Po godzinach wychowawczych mieliśmy spotkania w „domach“, po czym rozeszliśmy się na normalne lekcje.

Pogoda była okropna: bezchmurne niebo, słońce i niezauważalny wiaterek. I 40 STOPNI!!! Szczęście, że klasy są klimatyzowane, ale podczas spaceru ze szkoły na basen po lekcjach myślałam, że umrę... Dobrze, że wzięłam ze sobą dwie butelki wody.
Po przepłynięciu każdego basenu byłam strasznie zmęczona. Martin powiedział mi, że to przez upał, ale według mnie leżenie do góry brzuchem przez parę tygodni w wakacji też robi swoje... Po 10 basenach jedyne, czego pragnęłam, to wrócić do domu, usiąść przed telewizorem, w klimatyzacji i włączyć Buffy (zaraz lecę spać i wcale tego dziś nie zrobiłam).

Wynagrodzenie za 40OC- piękne zachody Słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz