piątek, 28 stycznia 2011

Wyjazd Any i wieczór w wesołym miasteczku


21 stycznia 2011. Dzień, który miał zmienić moje życie. Hahahaha, ok, to nie było tak poważne. Ale jednak moje dwie ukochane host siostry zostawiły mnie w Australii i pojechały na swoje wymiany do Europy!

Ana według pierwszych planów miała jechać do Hiszpanii, ale w końcu trafiła na wybrzeże Finlandii, do Kotki. Za to Jodie spędzi rok w Niemczech, przy granicach polskiej i czeskiej!
Nie mogę też zapomnieć o Ammie, o której już dużo słyszeliście i z którą będę mogła się widywać w Warszawie. Też Ana i Jodie zamierzają mnie odwiedzić. Czuję się, jakby moja rotariańska wymiana nie kończyła się wraz z przylotem do Polski.

Tak więc poleciały. Nawet nie zdążyłam pożegnać się (drugi raz, wyściskałam ją jak tylko ją zobaczyłam na lotnisku) z Ammie. Jej mama, Kathleen się popłakała i przytulała mnie trzy razy. Ale Ammie będzie dobrze w Warszawie! Jak ją kiedyś tam spotkacie, to pozdrówcie ją ode mnie.;)
Jodie miała przejść przez bramkę parę minut po tym, jak dojechaliśmy do lotniska (Ana leciała późniejszym samolotem). Cudem udało się nam ją spotkać i zrobić parę zdjęć!

Merriwa Team
ja, Jode, Ana i Ellenor
na koszulce: "Where the hell is Merriwa?! Halfway between Denman and Cassilis"
Denman i Cassilis, to są malutkie miejscowości, o których mało kto wie, więc to potwierdza w jakiej dziurze żyję :D
Na lotnisku zgadałam się z Chairmanem Dystryktu, Peter’em i jego żoną Cheryl i postanowili mnie zabrać wieczorem do nasłynniejszego lunaparku w Sydney! Razem z exchange studentką, która teraz u nich mieszka – Rebeccą ze Szwecji. Na początku nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona na ten pomysł, to znaczy chciałam iść, ale nigdy nie byłam na żadnych rollercoasterach i trochę się bałam. Bałam się, że się będę bała, a ja się nie lubię bać. Dlatego na przykład nie oglądam horrorów. Wiecie, jaki argument mnie przekonał... Nowe doświadczenie życiowe!

Poszliśmy do hotelu, w kórym nocowali Bentleyowie. Rebecca pokazała mi basen na dachu i niesamowity widok na Darling Harbour. Później mieliśmy chwilę na odpoczynek i wzięcie prysznica i wyruszyliśmy w drogę.
atak wiatru i widok na Darling Harbour











Lunapark znajduje się przy samym Harbour Bridge, dokładnie po drugiej stronie mostu od miejsca, gdzie siedziałam w Sylwestra. Rebecca i ja miałyśmy jeden bilet, dzięki któremu mogłyśmy skorzystać ze wszystkich atrakcji. Najpierw zjedliśmy kolację i dlatego nie poszłyśmy od razu na te straszniejsze rzeczy. Wybrałyśmy się diabelski młyn, żeby obejrzeć zachód słońca nad Darling Harbour. Było pięknie! Potem nadszedł czas... Zanim machina ruszyła, wrzeszczałam w niebo głosy, tak bardzo się bałam. Przez połowę czasu miałam zamknięte oczy, ale w gruncie rzeczy nawet mi się podobało. Okazało się, że najbardziej podobało mi się najstraszniejsze coś! To było ekstra. No i przezwyciężyłam swój strach. Cały wieczór bawiłam się świetnie i dobrze dogadywałam się z Rebeccą (poza tym, że ona była bardziej pozytywnie nastawiona na te szaleńcze jazdy; hahaha, ja ją próbowałam namówić na zwykłą karuzelę...:D).

diabelski młyn od środka

Do domu siostry Martina, gdzie byli Nixonowie, wróciłam dopiero po 11. Ku zaskoczeniu, jak najszybciej poszłam spać.

1 komentarz:

  1. Dear blogger,

    we have just released the results of the IX11 blog competition. You can find the results here:
    http://en.bab.la/news/top-100-international-exchange-experience-blogs-2011

    We had 220 participating blogs this year so unfortunately not everyone could be amongst the top 100 blogs. Nonetheless, we are proud of every blogger sharing his or her experience on living abroad! We have read many wonderful stories and wish we could switch with you. Keep on blogging!

    We wish you a wonderful weekend.

    Best regards,

    Valerie
    on behalf of bab.la and Lexiophiles

    OdpowiedzUsuń