Potem Mark przywiózł Katherine i wszyscy pomagaliśmy w przygotowaniach. W końcu przyszli wszyscy. Połowa, to znajomi, druga połowa – rodzina, w sumie 18 osób. Miło, bo praktycznie wszystkich znałam. No i ja zaliczałam się do obydwu połówek.
Najpierw wszyscy się zachwycali małą Claire, bratanicą Jode. Później był Aussie barbecue... Gdy zrobiło się ciemno postanowiliśmy pójść na spacer! Cała ekipa, czyli Jode, Katherine, Dylan, Zoi, Jared, Ana i ja. Skierowaliśmy swoje kroki do stawu, który teraz nazwałabym... jeziorem. Nie mogłam uwierzyć, że nabrał tyle wody! Wszystko przez te ulewy w ostatnich tygodniach.
Nagle zrobiło się późno, prawie północ i ludzie zaczęli rozjeżdżać się do domów. Nam droga do domu zajęłaby około 45 minut, Ana musiałaby prowadzić... Podjęłyśmy decyzję, że zostaniemy na noc. Tak jak Katherine i Dylan. Pierwszy raz w życiu myłam zęby palcem! Jeszcze długo w nocy gadałam z Aną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz