czwartek, 7 października 2010

Tocal


Rotary wymyśliło sobie masakryczną godzinę na zbiórkę w Tocal – 8:30 rano! Dla nas oznaczało to pobudkę o 5:30 i wyjazd o 6:30. Jednak zapowiadał się weekend pełny wrażeń.

W agroturystycznej szkole z internatem w Tocal, na przedmieściach Newcastle, zebrali się Inbounds, Outbounds, rodzice i Rotarianie. Rano mieliśmy powitanie, później poranną herbatę... Parę spotkań razem i oddzielnie, w grupach. Outbounds i ich rodzice dowiedzieli się więcej o ich wymianie rozpoczynającej się w styczniu, a my mogliśmy podzielić się naszymi nowymi australijskimi doświadczeniami i problemami, czy zmartwieniami, które towarzyszą naszemu pobytowi.

Mieliśmy też sesję w grupach podzielonych według krajów. Tak poznałam Ammie, dziewczynę, która jedzie do Polski, do Warszawy. Coś mi się wydaje, że będzie mieszkać z moją rodziną! Bo Ryan ze Stanów będzie z nimi około 6 miesięcy. Chociaż sami powiedzieli, że mogliby mieć ich oboje... Chyba spodobało im się zajmowanie się wymieńcem. Tak bardzo mnie to cieszy!

Najwięcej zabawy mieliśmy wieczorem, po kolacji. Bush-dances!!! Czułam się trochę jak w „Dumie i Uprzedzeniu“ na jednym z balów. Na początku każdego tańca byliśmy nieźle skołowani, trudno było zapamiętać która noga, która ręka i czy obrócić się w lewo czy w prawo... Nogi bolały mnie przez kilka kolejnych dni.
Outbounds



Po trzech godzinach byliśmy zupełnie padnięci. Outbounds usiedli na podłodze, ja – jedyny obcokrajowiec, z nimi, a Inbounds stali przy stole z przekąskami i jedli. I jedli. I jedli. Australijczycy nie mogli uwierzyć. Oni ciągle jedzą?! Ale taka prawda. Jak jedziesz na wymianę, to zazwyczaj po prostu jesteś głodny.

Dorośli poszli spać, a my przetransportowaliśmy się do pokoju z bilardem, stołem do ping-ponga i telewizorem na górze. Po jakiejś pół godzinie wszyscy ułożyliśmy się na kanapach i fotelach przed tv i włączyliśmy „Gdzie jest Nemo“. Ludzie się powoli wykruszali, wszyscy padnięci po porannej pobudce i tańcach.
z Alex (Szwajcaria) i Idoią (Hiszpania)
Michael (jedzie do Niemiec) i Ammie (przyjeżdża do Polski)

Następnego dnia rano mieliśmy czytanie tekstów w kaplicy, a później kolejne spotkania, wykłady i kolejny speech. Mówienie przed publicznością staje się coraz prostsze! Nareszcie! Około 13, po lunch’u, weekend Rotary się skończył i razem z Beyzą i Paul’em wsiadłam do samochodu Terry’ego, który zabrał nad do Newcastle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz