niedziela, 12 czerwca 2011

Sportowa sobota


4/6/2011

W ten weekend mieliśmy jechać do Sydney, by obejrzeć mecz futbolu Sea Eagles vs Bulldogs. Max (host tata) jest wielkim kibicem Sea Eagles, czyli Manly, więc zamierzaliśmy się ubrać w klubowe koszulki, szaliki, czapki itp... Jednak okazało się, że mecz Merriwa Magpies vs Merriwa Old Boys został przełożony na tę sobotę. Ok, już tłumaczę: Old Boys, to drużyna Merriwa Magpies sprzed 20 lat, która zreaktywowała się na ten jeden mecz. Max grał w futbol w Merriwa Magpies i teraz nie chciał zostawić swojej starej drużyny na lodzie – ja też chciałam go zobaczyć w akcji! Więc postanowiliśmy zostać w domu, a na mecz Manly pojechać w innym terminie.

Rano, jak zwykle, Tamasyn miała swój mecz netball’u, a Bailey rugby league. Dobrze się złożyło - obydwoje grali w jednym mieście, Scone. Pojechałam ich oglądać razem z Yvonne. Tamasyn chyba zremisowała, a drużyna Bailey odniosła wielki sukces! Po raz pierwszy w tym sezonie zdobyli punkt! By zdobyć punkt w rugby league, trzeba położyć piłkę za linią przeciwnika – to 4 punkty, a później można dostać dwa dodatkowe jeśli wykopie się piłkę pomiędzy te dwa wysokie słupy. Końcowy wynik było 24:6 – ciągle przegrana, ale to lepiej niż 50:0 jak to bywało w ostatnich tygodniach... :D

Merriwa na czarno

Go Merriwa! Tackle!!!
O 15:00 Max miał grać swój mecz. Żebyście go tylko zobaczyli jak się denerwował! Obecna drużyna Merriwa Magpies wygrała bez problemu, ale Old Boys też zdobyli parę punktów. Pod koniec meczu za położenie piłki za linią przeciwnika dostawali 10 punktów :D I tak końcowy wynik był 56:48, chyba.
Jacob i Liam, liczą punkty

mój host tata Max z numerem 9 :)
na przeciwko gracz obecnych Merriwa Magpies
Po meczu wszyscy zawodnicy i ich rodziny (w tym ja!) poszliśmy do RSL Club na „after party“ i kolację. Nie powiem, najciekawszym punktem wieczoru było oglądanie osób grających na automacie z czekoladą xD

Tej nocy mieliśmy dodatkową czwórkę dzieci w domu – Peitę i jej całe rodzeństwo, dzieci przyjaciół McNaughts. Na początku niezbyt się cieszyłam, bo cóż, te dzieci są na dłuższą metę dość nieznośne, ale nie było tak źle. A właściwie było fajnie. Małe dziewczynki same się bawiły jakimiś zabawkami, a ja z Pewtą obejrzałyśmy film „Ice Princess“. Kasey, to najlepszy przyjaciel Bailey, więc tu nie było problemu.

Nie ma nic złego w spędzaniu całego weekendu z rodzinką! Zresztą nigdy nic takiego nie powiedziałam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz