wtorek, 24 maja 2011

Zeszły weekend... i ten

W zeszły weekend, po MUNA, nocowałam u Helen. W niedzielę postanowiłam upiec babę drożdżową – żeby zaprezentować Australijczykom chociaż jedną potrawę z naszych polskich wielkanocnych stołów (jak wiecie przegapiłam Wielkanoc przez Safari). Czas minął szybko, a my się umówiłyśmy na herbatkę u Carrigans‘! Wyszło na to, że ciasta nam rosły w samochodzie i upiekłyśmy je w domu znajomych Helen.


Drzewo, które zasadziłam w ogrodzie Helen w sierpniu.
Nie sugerujcie się liśćmi, bo jest jesień, a w lecie drzewo było obsypane kwiatami!
moja baba drożdżowa
była pyszna!
W tym domu byłam wcześniej tylko raz i to podczas moich pierwszych tygodni w Australii – wtedy Annelise, córka Ann i Patt Carrigans, przygotowywała się do półrocznego wyjazdu na studia w Austrii. Tydzień temu opowiadała mi już o swoich przeżyciach na Starym Kontynencie! Annelise powiedziała mi, że bardzo się zmieniłam odkąd widziała mnie po raz ostatni – teraz dużo mówię, mam pewność w angielskim; hahaha, musiałam być nieźle przerażona podczas moich pierwszych dni w Australii!
Carrigans' family
Ann, Patty i Annelise 
W ten weekend, co dopiero się skończył, też odwiedziliśmy znajomych. Tym razem byli to Medds, znajomi McNaughts. Ich córkę, Alicię, poznałam na innej imprezie, u Taylorów, gdzie byłam razem z Zoi... Okej, nie musicie tego wszystkiego pamiętać. W każdym razie, razem z Alicią i dwiema dziewczynkami Inder (kuzynki Jodie) – Sophie i Grace, obejrzalyśmy tej nocy prawie 4 filmy. Zostaliśmy tam do 1 nad ranem – Alicia już smacznie spała na fotelu. Według pierwszego planu mieliśmy tam zostać na noc, więc ja nawet przebrałam się w piżamę, umyłam zęby... A o 1 Bailey przyszedł i spytał się, czy jestem gotowa wracać do domu! Pojechaliśmy, jak i przyjechaliśmy razem z Mr Lennan – nauczycielem ze szkoły Helen, śmieszny gość!


Alicia, ja, zasypiająca Grace i Sophie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz