czwartek, 19 maja 2011

MUNA (Model United Nations Assembly)


Czas znowu zaczął płynąć normalnym rytmem, każdy dzień kręci się wokół szkoły, a po południu – wokół spraw host rodzinnych. Ciągle dobrze dogaduję się z McNaughts, moją host rodzinką. Aż nie mogę ich nachwalić jacy są wspaniali i jak bardzo ich kocham. Yvonne zaczęła mówić ludziom, że zatrzyma mnie na zawsze, a moi polscy rodzice będą mnie mogli tylko odwiedzać!

Już tydzień po powrocie z Safari czekało mnie ważne wydarzenie szkolne. Razem z Zoi i Jess z Year 10 miałyśmy reprezentować Merriwa Central School na MUNA w Muswellbrooku. MUNA, czyli Model United Nations Assembly, jak nazwa wskazuje, jest modelem zebrania Organizacji Narodów Zjednoczonych. Weekend jest organizowany przez australijskie szkoły oraz Rotary. W programie wzięło udział wiele szkół z naszego dystryktu, w większości z Newcastle, ale była też szkoła z Bourke (8 godzin na zachód od Merriwy)! Każda grupa – dwóch uczniów lub dwóch uczniow + exchange student, reprezentowała jeden wybrany kraj. Nam udało się dostać Polskę!

Od jakichś dwóch miesięcy umawiałyśmy się na spotkania z Zoi, Jess i Helen, moją counsellorką. Helen została naszym liderem, jako że każda grupa miała mieć nauczyciela. Na spotkaniach zbierałyśmy informacje na temat kraju oraz dyskutowałyśmy nad możliwymi reakcjami Polski na postulaty ONZ, które miały być omawiane na głównej debacie. Podzieliśmy pracę między nas trzy oraz dwóch bliźniaków Gilbey (inteligentnych jak nie wiem!), którzy zajęli się rozwojem gospodarczym. Zoi dostała bezpieczeństwo, Jess – prawa człowieka, a ja – ochronę środowiska.
Praca wre. Tak się przygotowywałam w czwartek, dzień przed MUNA.
Innym aspektem przygotowań było wynalezienie polskich strojów narodowych lub dekoracji stołu. Wynalazłam moją chustę w kwiaty i dwie pary góralskich korali. Na początku chciałam też ubrać dziewczyny w długie spódnice w kolorowe pasy... Hahaha, Zoi wcale nie skakała z radości, nie jest wielką wielbicielką spódniczek. W zamian zaprojektowałyśmy „polską“ dekorację na nasz stół, Helen pomogła nam ją uszyć.

W piątek 13 maja tuż po szkole wsiadłyśmy do samochodu babci Zoi i pojechałyśmy do Muswellbrooku. Tego wieczoru mieliśmy tylko kolację i spotkania organizacyjne na temat następnego dnia. Około 21:00 wszyscy pospieszyli do McDonalda, który był tuż obok hotelu. Uwierzcie albo nie, ale cała grupa 30-40 uczniów siedziała tam z laptopami, przygotowując się do debaty!!!

Drużyna z Merriwy!
Zoi, Jess i ja w McDonaldzie, ostatnie przygotowania
McDonald, który na jeden wieczór stał się biblioteką.
Byliśmy rozdzieleni do pokojów przez Rotary, więc ja trafiłam tam z dwiema dziewczynami, których nie znałam. Szybko okazało się, że to dobre rozwiązanie – poznałam tyle nowych miłych osób! Moimi współlokatorkami były Alyssa z Newcastle High (reprezentowała Włochy) i Alice z Muswellbrook High (Stany Zjednoczone). Na MUNA przyjechały też trzy inne exchange studentki, które dobrze znam i kocham – Daniela z Meksyku, Alex ze Szwajcarii i Pia z Finlandii. Miło było je znowu zobaczyć! Do 1.30 w nocy rozmawiałam w naszym pokoju z Alex, Alyssą i jej koleżanką.

Yuck. Taka była moja reakcja na wiadomość, że śniadanie jemy w McDonaldzie. Jednak nie przejmowałam się tym zbyt długo, bo miałam myśli zajęte debatą. Tuż po śniadaniu pojechaliśmy do miejsca debaty – Helen nie miała przy sobie swojego samochodu, więc ja i Zoi zabrałyśmy się razem z chłopakami (Alex i Daniel) z St Joseph’s Aberdeen i ich nauczycielką. Ach, zapomniałam Wam napisać! Kraje mogły poustawiać się w bloki, więc my weszłyśmy w sprzymierzenie z Francją – wiecie, kraje europejskie... Tak nam pasowało, mieliśmy taki sam pogląd na wiele spraw. Nasza przyjaźń miała polegać na wspieraniu siebie nawzajem w dyskusjach na debacie.

Polska i Francja, dwa bratanki...?
Daniel (obok Zoi) i Alex (z przodu)
z lewej strony nauczycielka chłopców, a z prawej - Helen

Tak w ogóle, to Francja mnie prześladuje. Bycie w bloku z Francją. Ktoś tam, chyba Alyssa, powiedział mi, że wyglądam jak Francuzka. Ktoś inny powiedział mi, że mam francuski akcent w angielskim(?!). A jeden chłopak, z Muswellbrook High, kazał mi policzyć po polsku do dziesięciu i gdy to usłyszał, stwierdził „Polish is sexy. And who said that French is the language of love!“. Bardzo proszę – polski nowym językiem miłości. :D Hahahaha, ale się z niego śmiałam.

Cała debata była bardzo ciekawa. Moje dziewczyny świetnie sobie poradziły. Szczególnie Jess, co my byśmy bez niej zrobiły! Ja byłam przygotowana do przemawiania dwa razy. Wszystko pięknie, byłam pewna siebie, miałam napisaną speech (nie chciałam ryzykować)... Moje tematy miały być pod koniec dnia. I teraz słuchajcie! Pod koniec nie było czasu, by każdy kraj przemawiał i ja nie zostałam wybrana do mojego pierwszego przemówienia, i do drugiego też nie! Po pierwszym byłam zła. Po drugim to już mi się chciało płakać. Nie byłam przygotowana do innych tematów, a musiałam przemawiać chociaż raz, takie były zasady. Tak więc napisałam szybko krótkie, bardzo emocjonalne przemówienie o spuściźnie po II wś... Z polskiego punktu widzenia. Ponoć poszło naprawdę dobrze! Później jeszcze przeczytałam jedną z moich speech’y o ochronie środowiska – nie było pewne, czy w ogóle omówimy temat, ale się udało.
Nasz stół i jego piękna dekoracja!


Inne kraje - Jordania, Grecja, a z tyłu Kambodża i Stany Zjednoczone oraz Izrael


Moc exchange studentów!
Ja, Daniela z Meksyku i Alex ze Szwajcarii.
Zdjęcie z Pią jest bardzo rozmazane :/

Dzień był naprawdę udany! Niezmiernie się cieszę, że mogłam wziąć udział w MUNA. To nowe doświadczenie. Poznałam też mnóstwo nowych ludzi. Ale przede wszystkim nauczyłam się dużo o moim własnym kraju i też udało mi się wyedukować innych na jego temat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz