sobota, 10 grudnia 2011

Moi nauczyciele w MCS (Merriwa Central School)


           Witajcie po długiej przerwie! Wiem, że już od wielu miesięcy jestem w Polsce, jednak widmo nieskończonnej opowieści australijskiej ciągle nade mną krąży... Dlatego skończę tego bloga. Usłyszycie o moich ostatnich dniach w kraju Down Under. Obiecuję!
W tej notce chciałabym opisać moich kochanych nauczycieli z Merriwa Central. Relacje między uczniem, a nauczycielem w Australii są bardzo różne od tych w Polsce. Tam jest mniejszy dystans, nauczyciel jest praiwe na równi z uczniem – zwykle siada z klasą przy jednym stole, blisko (a nie jak u nas że góruje nad wszystkimi), uczniowie często nazywają nauczycieli po imieniu, rozmawiają z nim o wszystkim (nauczyciele zwykle wiedzą kto ma akie problemy miłosne i co uczniowie robili w weekend, kto wygrał ze swoją drużyną w rugby, a kogo ulubiona drużyna przegrała...). Dzięki temu na lekcji nie ma takiej atmosfery nerwów oraz strachu przed nauczycielem, co uwierzcie mi, może mieć duży wpływ na samopoczucie ucznia... Zresztą sami o tym wiecie.
A teraz poznajcie moich nauczycieli!

Mr March
Zdecydowanie mój ulubiony nauczyciel z MCS. Uczył mnie angielskiego i historii starożytnej. Dużo się od niego dowiedziałam, a i ja go wiele nauczyłam... Chociażby słowa, którego nie znał! Omawialiśmy wiersz Diane Levertov i w jednym z nich kilka wersów zaczynało się od tego samego wyrazu. Powiedziałam, że takie zjawisko stylistyczne, to anafora, mając nadzieję, że po angielsku będzie brzmiało podobnie jak po polsku... Szybko zerknęłam do słownika, który leżał na półce w sali i rzeczywiście! „Anaphora - the repetition of a word or phrase at the beginning of successive clauses” Tak! Jared i Kristen mieli ubaw do końca roku, że taka mała dziewczynka z Polski znała słówko angielskie, o którym nigdy nie słyszał ich australijski nauczyciel angielskiego… Dzięki temu dobrze je zapamiętali, kto wie, może przydało im się w HSC (Higher School Certificate, australijski odpowiednik matury). To właśnie panu Marchowi (ale to śmiesznie brzmi jak się odmienia) opowiadałam wszystkie ciekawostki na temat Polski, zawsze wszystko go ciekawiło… Na jego lekcjach można nawet było spać – no, tylko jak oglądaliśmy film. I to tylko Jaredowi się zdarzało. Raz nawet zaczął chrapać! I to właśnie z p.Marchem miałam zrobić dowcip Jaredowi na prima aprilis. A, zapomniałabym o najważniejszym – wszyscy mówią na tego nauczyciela ‘Marchy’, to ksywka z jego nazwiska. I tak codziennie… ‘Hi, Marchy!’

Mrs Myer
Nauczycielka biologii. Ma fioła na punkcie kotów. Jak raz przeprowadzaliśmy sekcję na kilu organach owcy, to pod koniec lekcji pokroiliśmy serce, żeby mogła je dać swoim kotkom! Dużo jej zawdzięczam – to ona zaproponowała, żebym pojechała z jej klasą do Sydney, tak samo z Peer Support Camp. Była wychowawczynią Year 11 (teraz już Year 12). Na prima aprilis Jared złapał mysz do pudełka i zapakował dla niej jako prezent (mieliśmy akurat małą plagę myszy w szkole i calej Merriwie)! Uczyła mnie biologii, czyli najwspanialszego przedmiotu pod słońcem. Poza tym mnie uwielbiała. Na koniec roku napisałam egzamin z biologii najlepiej z całej klasy, wyprzedziłam nawet Jareda! Na pożegnalnej karcie napisała mi “(…) and most importantly you engaged in classroom work. Who else would make a green plasticine food chain when they were supposed to be modeling meiosis? Who is going to challenge Jared to answer the question first in Biology?” Ta kartka stoi teraz na mojej szafce nocnej.

Mrs Hegarty
Year Adviser, czyli moja wychowawczyni. Podczas mojego pierwszego dnia w szkole pomagała mi wybrać przedmioty i to ona poleciła mi klasę angielskiego pana Marcha, mimo że to Advanced English. Uczy Business Studies, więc spotykałam ją tylko na terenie szkoły oraz w piątki rano na year meetings. Zawsze była chętna do pomocy mi, spotykałam ją też czasem pozaszkolnie na jakichś imprezach – miała wspólnych znajomych z moimi host rodzinami, więc poznałam też jej męża oraz córkę i syna. Mieszka daleko za miastem, chyba nawet daleko za Cassilis jeśli dobrze pamiętam, prawdziwa farm girl ale z wielką elegancją. Często w piątki przynosiła dla naszego rocznika czekoladowe ciasto! Na mój ostatni dzień w MCS zorganizowała małą imprezkę w Room 5 (ale o tym w kolejnej notce).

Mr Creamer
Nauczyciel Hospitality, czyli gotowania. Nie chodziłam na jego zajęcia (były w tym samym bloku co PD/H/PE), ale spotykałam go codziennie rano podczas Roll Call. Moi nauczyciele Roll Call (Room 4) się zmieniali – najpierw mieliśmy panią od plastyki, potem przystojnego pana od w-f’u, a pod koniec roku właśnie pana Creamera. Prawie codziennie Jared się z nim kłócił który klub rugby league jest najlepszy.

Mr Johnston
Czyli Johnno. Zastępca dyrektora i ulubieniec wszystkich uczniów. Nic dziwnego, jest trenerem naszej drużyny rugby i prawie codziennie podczas lunch break gra w touch. Zawsze jak z nimi grałam, to Johnno starał się, żeby podawali mi piłkę ‘Pass the ball to Aggie!’. Jest nauczycielem j.angielskiego, Standard English. Strasznie wesoły gość i ma rozwiązanie na każdy problem. Był z nami na Peer Support Camp I nigdy nie zapomnę, jak razem z chłopakami i Jade zrobili sobie konkurs na jedzenie dziwnych rzeczy, typu lody waniliowe z keczupem itp… Fu! Rugby to jego ukochany sport, jego brat chyba jest trenerem jakiejś drużyny. A w sezonie touch grał razem z Jaredem w drużynie Purple Peole Eaters! Johnno zawsze we mnie wierzył i starał się, żebym dobrze wspominała mój pobyt w MCS. Z pewnością mu się to udało!

Miss Moore
Już teraz Mrs ?, jejku, nie wiem jak ma na nazwisko jej mąż. Chociaż Jodie zawsze mówiła na nią Morris. Miss Moore to najżywsza osoba jaką znam. Uczyła mnie w-f’u i PD/H/PE; zawsze miała w sobie tyle pozytywnej energii, poza tym była śliczna I wysportowana, każdy ją uwielbiał. Można było sobie z nią pożartować i po prostu sprawiała wrażenie koleżanki. Razem z Jodie I Di chodziłyśmy we wtorki i czwartki na zajęcia fitness, które prowadziła… Potrafiła dać niezły wycisk, bo czasem przez zakwasy nie miałam siły iść na kolejne zajęcia w tym samym tygodniu. Przed wakacjami odeszła z naszej szkoły, w ogóle z zawodu nauczyciela, na jakiś czas. Żeby wziąć ślub i odpocząć, spędzić czas z nowym mężem… Widziałam zdjęcia z jej ślubu. Są przepiękne, a Miss Moore wygląda na taką szczęśliwą!





Miss Hopkins
Nowa nauczycielka sztuki. Była super, pozwalała mi robić co chcę na lekcjach I nie miała wielkich pretensji do wszystkiego jak to nasza poprzednia nauczycielka (mimo że tamta też nie była zła). Po prostu Miss Hopkins miała w sobie tego młodego ducha (no tak, sama była młoda) i dużo radości. Nie spędziłam z nią zbyt dużo czasu, bo doszła do MCS jakoś w moim ostatnim semestrze. Jednak zdążyła nas zabrać na jednodniową wycieczkę z galerii sztuki w Newcastle! Wszystkim się bardzo podobało, myślę, że to szczególne błogosławieństwo dla Leanne, która kocha sztukę i sama jest niezłą artystką, a nigdy wcześniej nie była w galerii… Dacie wiarę? Wyobraźcie sobie jak bardzo się cieszyła.


Mr Martin
Nauczyciel Woodwork, więc nie uczył mnie. Za to często był moim nauczycielem-opiekunem podczas sportu, czy było to pływanie czy tenis. Pewnego dnia obrał sobie za cel nauczyć mnie skakać do wody na główkę. Zawsze się tego bardzo bałam, niestety mam zbyt dużą wyobraźnię i wiem, co może mi się stać… Jednak po wielu próbach i słuchaniu porad od pana Martina oraz uczniów (wszyscy tam potrafią skakać na główkę, pff, no a jak; szczególnie Eli, który ciągle się popisywał!!), po kilku skokach na patelnię, uwierzcie że wyczłapywałam się z basenu cała obolała… Udało się! Nauczyłam się skakać na główkę i przezwyciężyłam swój lęk. Mr Martin tuż przed moim wyjazdem poprosił mnie, żebym kupiła mu w Europie taką wielką futrzaną czapkę. Jedyny warunek – ma nie być “Made in China”. Wręczył mi kopertę z dolarami i adresem. Jeszcze nie kupiłam. Ktoś wie, gdzie można dostać fajną?





To by było na tyle. Oczywiście nie opisałam wszystkich nauczycieli z MCS, skupiłam się na tych mi najbliższych. Bo jest jeszcze przecież pan dyrektor Mr Noonan, milutka pani od zajęć na farmie, przystojny pan od w-f’u I jego żona – nauczycielka chemii i przyrody, wielu nauczycieli, z którymi mieliśmy zastępstwa, kochana pani od biblioteki i nauczycielka angielskiego – Mr Dorney (to jest prawdziwie złota kobieta), Miss King, która uczyła mnie PD/H/PE i SLR gdy Miss Moore odeszła, a także wiele nauczycieli, z którymi mieliśmy różne zastępstwa, no i panie w sekretariacie, m.in. mama Megan – Mrs Whiteman i siostra Katerine (mojej host szwagierki u Goodearów).
Jednak widzicie, jakich wspaniałych nauczycieli miałam. Nauczycieli? Bardziej przyjaciół, albo takich patronów, z którymi można się i pośmiać, i czegoś nauczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz