niedziela, 6 lutego 2011

Urodziny Zoi

Zoi zaprosiła mnie na swoją imprezę urodzinową, która trwała od wczorajszego wieczora... do dzisiejszego poranka. Spóźniłam się prawie godzinę, bo o 18:30 była msza w Kościele. Najpierw długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Gdy zachodziło słońce, chłopaki zaczęli grać w krykieta. Pat obiecał mi, że jednego dnia nauczy mnie grać, muszę się umówić na jakiś weekend z bliźniakami Gilbey! Później zjedliśmy kolację. Ktoś genialny wpadł na pomysł, żeby pójść na teren szkoły i zagrać w tips (inaczej zwane spotlight). Gra polega na tym, że wszyscy się chowają w ciemności, a dwie osoby szukają ich z latarką. Gdy na kogoś padnie światło, musi uciekać przed szukającymi. Tyle się dowiedziałam. To coś w stylu gry w chowanego, tylko że w nocy. Zoi mieszka przy tej samej ulicy, na której jest szkoła. Szukaliśmy dobrej kryjówki i w końcu razem z dziewczynami – Zoi, Jade i Jenayą, znalazłyśmy się na dachu szkoły. Hahaha, no tego to jeszcze nie robiłam! Przez 5 minut leżałyśmy cicho. Na niebie nie było żadnej chmurki, więc gwiazdy wyglądały oczywiście wspaniale. Później Jacob, brat Zoi, nas zawołał i w końcu okazało się, że nie gramy, poza tym ktoś tam przywalił Patrickowi w nos i leciała mu krew. Nie ma to jak dobra zabawa.:D Wróciliśmy do domu i Zoi zdmuchnęła świeczki na torcie. W piątek skończyła 16. lat! Potem wybraliśmy się na spacer. Poszły z nami siostrzenice Zoi i bały się ciemności. Jak wróciliśmy, siedzieliśmy, gadaliśmy... Chłopaki rzucali się balonami z wodą. Po północy wszyscy zaczęli przysypiać. Zoi przyniosła swój swag (ten taki śpiwór, tylko z materacem w środku) i wiele osób po chwili zrobiło to samo. Po parunastu minutach już prawie wszyscy leżeliśmy na kupie i gadaliśmy. Niestety, dorośli nie pozwolili spać dziewczynom na dworze, więc około drugiej przeniosłyśmy się do domu. Chłopcy tam zostali. Rano w sumie nie działo się nic ciekawego, znów wszyscy uwaliliśmy się na trawie w ogrodzie i gadaliśmy. Chłopaki rzucali się śpiworem Pata. Czy oni zawsze muszą się czymś rzucać? Około 10 zebrałam się do domu.

wskakiwanie na plecy kolegom
- zabawa przednia
ja, Zoi i Daniel


no to w sumie tak spali chłopcy...
tylko dookoła było dużo więcej swagów, których nie widzicie


W sumie żałuję, że Zoi nie zaprosiła Eli’a. Oni są w jednej klasie i się kolegują, no ale z jakiegoś tam powodu Eli nie został zaproszony. Gdyby on tam był, pewnie nie byłabym tylko obserwatorem ludzi, bo z nim zawsze mam o czym pogadać.:) Ale co tam, i tak było fajnie. Mimo wszystko poznałam wielu ludzi z mojej szkoły troszeczkę lepiej. Jeszcze parę imprez i będę się przy nich czuła zupełnie swobodnie!:P Tak, wiem, długo mi to zajmuje. Cała ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz