wtorek, 20 lipca 2010

Przygotowania

TYDZIEŃ DO WYJAZDU!
aaa, jak ten czas szybko leci! Mam już prawie wszystko. Włączając w to nową piżamkę, dwie bluzki, szorty i nowe oprawki do szkieł.:D Tak więc...












marynarka













przypinki


 Wakacyjne dni zlatują mi (bardzo szybko!) na spotkaniach z przyjaciółmi, rodziną oraz przedwyjazdowych zakupach. W międzyczasie na graniu na pianinie i, od niedawna, na gitarze! Niestety z imprezy pożegnalnej nic nie wyszło... Głównie przez moją dezorganizację. Zbyt dużo rzeczy nie było wtedy załatwionych, żeby mieć na głowie jeszcze zapraszanie do domu znajomych.

Dzisiaj rano widziałam się z Millie Brown - Australijką, która od stycznia przebywa w Warszawie na wymianie. Możecie się dziwić, ale bardzo pokochała nasz kraj. Millie jest przesympatyczna i świetnie mi się z nią rozmawiało, mimo że po angielsku! Najpierw miałyśmy problem ze znalezieniem się w centrum, ale trzy telefony wystarczyły żeby się w końcu dostrzec.xD Zaskoczyła mnie... wręczyła mi torbę prezentów prosto z Australii! Trzy katalogi o jej kraju, konstytucję, kilka pocztówek, taki miękki 'kubek' na długopisy z australijską flagą, 4 breloczki-koala, list pisany specjalnie do mnie i książkę "The Exchange Student Survival Kit" - zawiera bardzo dużo użytecznych informacji, przejrzałam ją i zaczęłam czytać w tramwaju.




Z książką w ogóle jest ciekawa historia. Millie dostała ją od innego wymieńca. Więc przyjdzie czas, że i ja ją przekażę dalej.



Dowiedziałam się, że w australijskich szkołach są takie przedmioty, jak Cooking, Economics czy Childcare... Już nie mogę się doczekać, na pewno wybiorę sobie takie lekcje, na które nie mam co liczyć w Polsce. Plus coś z biologią i chemią, choćby Science. I Australian History, jeśli będzie.
Boję się pająków. Naprawdę. Takich wielkości dłoni. One na serio wchodzą do domów. Prawda boli...:(
Millie już mnie zapraszała do siebie jak w styczniu wróci do Australii. Ach, będzie świetnie!

Co do mojego grafiku spotkań, zapchanego jak nigdy: do piątku widuję się z przyjaciółmi (ostatnie razy!), w weekend robimy family tour i rozpoczynam Wielkie Pakowanie Jednej, Tylko-20-Kilogramowej Walizki. (w kolorze śliwkowym!)

Pozdrawiam serdecznie moje siostrzyczki - Basiora, Ryjka i Sajmona. Mimo, że teraz najchętniej byśmy się zagryźli, bardzo Was kocham. :*

3 komentarze:

  1. ja tam też Cię pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Och fajnie tak tylko tydzień... :) Ja już niecały miesiąc, nawet nie licze dni, Kupiłaś w Warszawie przypinki? i po ile jedna?
    Hah ja jak przyznają mi jutro wizę to też napisze notke i bedą zdj tych samych rzeczy:D

    OdpowiedzUsuń
  3. bede Cie czesto odwiedzac teraz. nie wiem czemu akurat Twoj blog, ale mnie naprawde zaciekawil. Moze dlatego, ze jako jedyna do Australii- kraj moich marzen :D

    OdpowiedzUsuń